Ben-To

   Jedną z zalet Japończyków jest fakt, że potrafią przerobić każde, pozornie bezsensowne aktywności, w epicką opowieść (czego przykładami są dziesiątki mang, anime, filmów czy reklam), i tak też jest w przypadku tej serii. No bo kto inny mógłby przedstawić wyprzedaże w małym supermarkecie, jako epicką bitwę na (niemal) śmierć i życie o przetrwanie. Nie ukrywam, że to właśnie ten koncept sprawił, że zainteresowałem się tym anime, i muszę powiedzieć, że z seansu byłem bardzo zadowolony - dostałem to co oczekiwałem, komedię pełną akcji i pozornego absurdu.


   Głównym bohaterem serii jest You Satou, uczeń którego poznajemy podczas lekkiej amnezji. Ostatnią rzeczą jaką pamięta jak wizyta w lokalnym supermarkecie w celu kupienia czegoś do jedzenia. Jako, że zarówno bohater jak i znaczna część uczniów mieszka w internacie, muszą radzić sobie z racjonalnym wydawaniem gotówki, by przetrwać cały miesiąc. Tutaj z pomocą przychodzą wszelakie promocje organizowane w różnorakich sklepach, a najważniejszą jest cowieczorna obniżka cen na bento - japoński odpowiednik naszego drugiego śniadania czy też lunchu. I wokół tych obniżek będzie toczyć się cała akcja serialu, gdyż te odbywają się w sposób dosyć niestandardowy. O ile sami zapewne wiemy jak wyglądają obniżki i zachowania ludzi w nich uczestniczących, chociażby z rodzimych supermarketów, to i tak są one niczym przy wydarzeniach jakie oglądamy w tej serii. Tutaj bitwa o towar przedstawiona jest w formie, którą najlepiej porównać do walk gladiatorów w stylu "każdy na każdego", gdzie wszystkie chwyty są dozwolone. 
   I to tak naprawdę tyle, jeśli chodzi o cały wątek fabularny - jest to jego główna oś. Oczywiście, są też wątki poboczne, jednak nie chcę tu o nich opowiadać ze względu na potencjalne spoilery, wspomnę tylko, że wcale nie są mniej pokręcone. 


   To co naprawdę zasługuje na uwagę w anime, to postacie drugoplanowe - jest ich sporo i każda wyróżnia się czymś na tle innych, są zróżnicowane i mają swój charakter. Są do tego stopnia dobrze wykreowane, że na ich tle główny bohater wygląda naprawdę nieciekawie, a jest on typowym "zero to hero" wraz z, typową dla tego rodzaju japońskich serii, fobią przed kobietami. Ten drugi problem jest zresztą na tyle denerwujący, że skutecznie utrudniał mi oglądanie, przez odwracanie uwagi od dziejącej się akcji. Naprawdę, schemat ten stał się tak popularny, że z radością witam każdą serię, w której bohater nie zachowuje się jak tak zwane "ciepłe kluchy" i postawi zareagować w trochę bardziej zachodni sposób w stosunku do kobiet (jakkolwiek rozumiem, że anime tworzone są na rynek japoński). 
   Historia przedstawiona jest naprawdę ciekawie, cały czas na ekranie coś się dzieje, a walki o jedzenie wykonane są w taki sposób, że nie powstydziłby się ich żaden shounen. Z początku, muszę przyznać, obawiałem się że autorzy przegną w którąś ze stron (czy to zbytniego przerysowania, czy też zmarginalizowania), ale udało im się osiągnąć idealny, według mnie, balans. 
   Kreska i animacja stoją na poziomie do jakiego przyzwyczaiły nas nowsze produkcje, i moim zdaniem niema się tu za bardzo do czego przyczepić. Postacie rysowane są w sposób szczegółowy, a przy tym można rzec standardowy. To samo tyczy się również teł, wszystko wygląda schludnie, bez zbytnich fajerwerków. Mógłbym powiedzieć, że jest to doskonale wykonana, ale jednak rzemieślnicza, robota. 
   Udźwiękowienie również przedstawia ten sam poziom, wszystko w jak najlepszym porządku. Muszę jednak tutaj wyróżnić opening, który to naprawdę przypadł mi do gustu, i z chęcią słucham go nadal, kilka lat po zakończeniu serii. 
   Podsumowując - ciekawe postacie (nie licząc głównego bohatera) wraz z pomysłową i oryginalną fabułą w standardowym wykonaniu - moim zdaniem w pełni zasłużone 4/5.

Tytuł: "Ben-To"
Studio: David Production
Liczba epizodów: 12
Rok produkcji: 2011
Najnowszy
Poprzedni
Kolejny Post »